którego sława myśliwska rozbrzmiewała co najmniej na dwadzieścia mil wokoło. Usiedli i zapalili fajki, zasię Bagheera i towarzysze podeszli bliżej, by przyjrzeć się lepiej Buldeowi, który tymczasem jął opowiadać od samego początku historię o diablątku Mowglim, nie szczędząc przy tym nowych dodatków i upiększeń. Opowiedział więc, jak to w rzeczy samej on, Buldeo, zabił Shere Khana; jak Mowgli zmienił się w wilka i walczył z nim przez całe pół dnia, po czym przybrał z powrotem postać chłopca i zaczarował mu strzelbę myśliwską tak, iż kula poszła w bok i trafiła jednego z bawołów Buldeowych; jak to wreszcie mieszkańcy wioski, wiedząc, iż Buldeo jest najlepszym strzelcem w Seeonee, wysłali go, by zabił owo diablątko, przy czym uwięzili, jako zakładników, Messuę i jej męża, którzy byli niewątpliwie rodzicami tego piekielnika. Zamknięto oboje w ich własnej chałupie i właśnie miano ich poddać męczarniom, by wymusić od nich zeznanie, iż są czarownikami, po czym czekała ich śmierć na stosie.
— Kiedyż to nastąpi? — zapytali węglarze, gdyż mieli wielką ochotę być świadkami tego obrzędu.
Buldeo odpowiedział, że nic nie stanie się przed jego powrotem, gdyż wieśniacy domagali się, by on wpierw zgładził chłopca; dopiero wtedy bowiem będą mogli rozprawić się z Messuą i jej mężem, oraz podzielić między siebie ich grunta i bawoły... a wspomnieć się godzi, że mąż Messui miał niezgorsze stado bydła. Tępienie czarowników, jak mniemał Buldeo, było rzeczą chwalebną, a już chyba nie było gorszych czarowników nad tych, którzy wywołali wilka z lasa — i chowali go u siebie.
— Hm! — rzekli węglarze. — Ale co to będzie, kiej o tym posłyszą Anglikowie? Dyć te Angliki, jak o nich opowiadano, to istne waryjaty, co porządnym ludziskom nie pozwalają w spokoju ducha mordować czarowników.
Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/65
Ta strona została skorygowana.