Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/78

Ta strona została skorygowana.

czwórka mych braci? Chcę, by dziś nocą nikt z ludzi nie wychodził poza wrota.
— Po co ci aż czterech do tego? — odburknęła Bagheera, po czym jęła przestępywać z nogi na nogę, mrucząc głośniej, niż zazwyczaj, i sypiąc skry z oczu. — Ja sama dam sobie radę z ludźmi. Czy już nareszcie rozpoczęły się łowy? Owo śpiewanie oraz widok ludzi, wdrapujących się na drzewa, obudziły we mnie żyłkę myśliwską. Czemuż to mamy bawić się w takie ceregiele, z człowiekiem... tym brunatnym golasem... bezwłosym i bezzębnym oraczem i zjadaczem ziemi? Ścigałam ich przez dzień cały... przy jarkim blasku słonecznym. Gnałam go, jak wilki ganiają kozła. Jam-ci jest Bagheera! Bagheera! Bagheera! Jak teraz tańczę z tym oto moim cieniem, tak tańczyłam z ludźmi...
Rzekłszy to, olbrzymia pantera podskoczyła w górę, jak skacze młode kociątko na widok zeschłego listka, trzęsącego mu się nad głową — jęła bić łapami powietrze, co świszczało głośno za każdym uderzeniem, i opadła bez szelestu na ziemię. Powtórzyła to wszystko jeszcze raz jeden, drugi, trzeci — i wydając przez cały ten czas ni to jęk, ni to głuche warczenie, podobne do świstu pary, ulatniającej się z bulgocącego imbryka.
— Jam jest Bagheera! Bagheera! Jest noc, a jam jest w puszczy i siła moja jest we mnie! Któż oprze się memu ciosowi? Ej, człowieczku! Jednym machnięciem łapy mogłabym główkę twą zmiażdżyć, jak zdechłą żabę w lecie!
— Spróbuj uderzyć! — zawołał Mowgli, posługując się nie mową dżungli, lecz narzeczem wioski.
Na dźwięk ludzkiego głosu Bagheera cofnęła się nagle, zatrzęsła się, przysiadła na tylnych łapach, a łeb jej znalazł się na jednym poziomie z głową Mowgliego. Chłopak wpatrzył się w nią wzrokiem karcącym, jakim zwykł był