Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/84

Ta strona została skorygowana.

pewnie z początku bardzo mi się rozgniewa, ja zaś chętnie poświęciłabym całomiesięczną zdobycz, byle posłyszeć czarnoksięskie zaklęcie, które Milczącego Władcę Kniei zniewala do posłuszeństwa.
To rzekłszy, oddaliła się. Mowgli, pozostawszy sam, jął dźgać zaciekle nożem w ziemię. Jako żyw, nigdy dotąd nie zdarzyło mu się widzieć krwi ludzkiej; pierwszy raz ujrzał ją — a co ważniejsza, poczuł jej zapach — na więzach, które krępowały kobietę. Messua była dlań zawsze dobrą, przeto — o ile u niego można było mówić o uczuciach — darzył ją uczuciem miłości tak gorącej, jak gorąco nienawidził innych ludzi. Jednakowoż, choć żywił wstręt i nienawiść do ludzi, do ich języka, okrucieństwa i tchórzostwa, za żadne skarby dżungli nie wymógłby tego na sobie, by targnąć się na życie ludzkie i znów chłonąć nozdrzami straszliwy cuch krwi człowieczej. Powziął zamiar prostszy, lecz skuteczniejszy — i uśmiechnął się na wspomnienie, że pomysł tego przedsięwzięcia poddała mu jedna z baśni, opowiadanych przez starego Buldea o szarej godzinie pod figowcem.
— Tak! To było istotnie czarodziejskie zaklęcie! — posłyszał w tej chwili szept Bagheery. — Zdybałam ich pasących się nad rzeką. Poszli za mną potulnie, jak cielęta. Patrz, już nadchodzą!
Jakoż nadchodził Hathi wraz z trójką swych synów — nie czyniąc jak zwykle, najmniejszego szmeru swym stąpaniem. Ich podbrzusza i kłęby były utytłane nieobeschłym jeszcze rzecznym namułem, a Hathi żuł w zamyśleniu zieloną łodygę młodego drzewka pandanowego, które wyszarpnął potężnymi kielcami. Atoli Bagheera, obdarzona wzrokiem bystrym a przenikliwym, zmiarkowała z całej postawy olbrzyma, że nie jest to już Władca Dżungli, przemawiający do ludzkiego szczenięcia, lecz lękliwe gru-