Rozpętam bujne pnącze — i przeciw wam poduszczę!
By starła wasze sadyby, zawezwę całą puszczę!
A przedtem dachy wasze pogniją
i runą domów belki —
a kwiaty gorzkiej Kareli
zakryją ślad wasz wszelki!
W bramach, gdzie mieliście wiece, zawyje moje plemię!
Na stropach waszych śpichrzy nietoperz Mang zadrzemie!
Wąż będzie stróżem waszych palenisk,
ognia tu nikt nie rozpali; —
a owoc gorzkiej Kareli
dojrzeje tam — gdzieście spali!
Sług moich nie ujrzycie — słuchem zgadniecie nieściśle...
Nocą, nim wzejdzie księżyc, po haracz ich tu przyślę!
A wilk pasterzem trzód waszych będzie...
Zrówna się kopców pochyłość...
Wzrośnie krzew gorzkiej Kareli
Tam, gdzie krzewiła się miłość!
Wyślę zawczasu tłum żeńców — i plony wasze zgarnę!
Wam po nich ledwie zostanie pokłosie nędzne i marne!
A zamiast wołów, sambhur i jeleń
powloką się po ugorze,
bo gorzkiej Kareli zieleń
wzejdzie — gdzie sialiście zboże!
Jam przeciw wam rozpętał sękate, bujne kuszcze!
By starła wasze ślady, wezwałem całą puszczę!
Drzewa — drzewa przeciw wam idą!
Zawalą się domów belki —
a kwiaty gorzkiej Kareli
zakryją ślad wasz wszelki!