Strona:Rudyard Kipling - Kaa na polowaniu.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

prawdę, niewiele brakowało, a ześlizgując się, ponieważ mój ogon nie obejmował ściśle drzewa, rozbudziłem Bandar-Log, i ci obsypali mnie obelżywemi przezwiskami.
— Padalec, żółta glista... — ozwała się Bagheera pod wąsem, niby przypominając sobie.
— Sss... Więc to tak mnie przezywały? — zapytał Kaa.
— Zdaje się, że coś podobnego wrzeszczały ostatniej nocy, ale my tam nie zwracaliśmy na to uwagi. Mało to głupstw one plotą? Ot, naprzykład, że potraciłeś wszystkie zęby, że nie śmiesz rzucać się na nic większego od sarny, ponieważ (ci z Bandar-Log’u naprawdę są bezwstydni) rogi kozłów strach wzbudzają w tobie — ciągnęła Bagheera słodko.
Żaden wąż, a zwłaszcza taki stary, przezorny pyton, jak Kaa, nie zdradza nigdy gniewu, teraz jednakże Baloo i Bagheera zauważyli, jak potężne, dławiące muskuły zaczęły mu falować i wzdymać się po obu stronach gardzieli.
Bandar-Log zmienił miejsce pobytu — rzekł spokojnie. — Wyszedłszy tutaj o wschodzie słońca, słyszałem jego wrzaski na wierzchołkach drzew.
— Myśmy się właśnie... wybrali na... Bandar-Log’a — rzekł Baloo, z trudnością wymawiając słowa, które mu więzły w gardle. Pierwszy to raz za jego pamięci mieszkaniec puszczy przyznawał się, że go Bandar-Log obchodzi.
— W takim razie nie wątpię o istnieniu jakiegoś ważnego powodu, który skłania takich dwóch dzielnych myśliwych, niezaprzeczenie wo-