Strona:Rudyard Kipling - Kaa na polowaniu.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

Bagheera. — W obecnej chwili nasz mały człowiek jest w rękach Bandar-Log’u, a wiemy o tem, że ze wszystkich ludów puszczy Bandar-Log boi się tylko Kaa jednego.
— Boją się tylko mnie jednego... I mają rację — rzekł Kaa. — Plotkarze, głupcy, pyszałki... Pyszałki, głupcy, plotkarze! Oto są małpy. Ale wracając do małego człowieka, kiepska to sprawa, że się dostał w ich ręce. Nudzą się one prędko orzechami, które zerwały, a wtedy rzucają je. Często obnoszą gałąź jaką przez całe pół dnia w zamiarze utworzenia z niej czegoś wspaniałego i nagle rozłamują ją na dwoje. Los tej istotki człowieczej nie jest do pozazdroszczenia. One mnie nawet przezywają »żółtą rybą«, nieprawdaż?
— Glistą, żółtą glistą — rzekła Bagheera — i jeszcze inaczej, ale wstydzę się powtórzyć.
— Potrzebują więc napomnienia, żeby wiedziały, jak się odzywać o swoim panu. Aa — ssp! Trzeba dopomódz ich słabej pamięci. Gdzież się udały z tym malcem?
— Puszcza tylko wiedzieć może. Sądzę, że na zachód słońca — powiedział Baloo. — Myśleliśmy, że ty, Kaa, będziesz wiedział.
— Ja? Skądże? Zdarza mi się je łapać, gdy mi się nawiną, ale nie urządzam łowów na Bandar-Log, podobnie jak na żaby, ani na szlam zielony w kałużach, jeżeli o to chodzi. Hsss!
— W górę! w górę! Hilo! Ilo! Ilo! spojrzyj w górę, Baloo, z gromady wilków w Seeonee!
Baloo podniósł oczy, patrząc, skąd pochodzą te okrzyki i ujrzał sępa Chila, który spuszczał się,