Strona:Rudyard Kipling - Kaa na polowaniu.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

skim, potrząsając krzewy różane i pomarańczowe drzewa, aby się bawić spadającymi kwiatami i owocami. Badały wszystkie przejścia i podziemia pałacu i setki małych, ciemnych celek, ale nigdy nie mogły spamiętać, gdzie już były, i co jeszcze zostało do obejrzenia, — i tak błądziły na los trafu, pojedyńczo, samowtór lub grupami, powtarzając jedna przed drugą, że postępują zupełnie jak ludzie. Gasiły pragnienie w zbiornikach, mącąc w nich wodę, przepychając się i kłócąc, potem odskakiwały naraz zwartym tłumem, wrzeszcząc:
— Nikt w puszczy nie jest tak uczony, dobry, rozumny, silny i łagodny, jak Bandar-Log!
Następnie zaczynały na nowo i trwało to dotąd, póki znudzonne miastem, nie powracały na wierzchołki drzew, oddając się znowu nadziei, że wreszcie zwrócą na siebie uwagę ludów puszczy.
Mowgli, wychowany w poszanowaniu prawa puszczy, nie znosił i nie pojmował takiego życia. Było już późno wieczorem, gdy małpy przybyły z nim do Zimnych Grot. Ale zamiast pójść spać, jakby to uczynił Mowgli po tak długiej podróży, ujęły się natychmiast za ręce i poczęły tańczyć, wyśpiewując najgłupsze piosenki. Jedna z małp miała mowę, w której dowodziła towarzyszkom, że pojmanie Mowgli’ego stanowić będzie epokę w dziejach Bandar-Log’u, ponieważ on je nauczy splatać gałęzie i trzciny i budować z nich schroniska przed deszczem i wiatrem. Słysząc to, Mowgli nazbierał gałązek i począł je splatać, małpy próbowały go naśladować, lecz po kilku minutach zainteresowanie przeszło; wzięły się do pociągania