Ta strona została uwierzytelniona.
należą mu się razy. Czy masz co przeciwko temu, Mowgli?
— Nic. Jestem winien. Ciebie i Baloo poraniono. Co słuszne, to słuszne.
Bagheera dała mu parę klapsów po przyjacielsku, jak na panterę; jej własne dzieci nie obudziłyby się nawet od nich, ale dla chłopca siedmioletniego była to kara dotkliwa. Gdy się to skończyło, Mowgli zapłakał, ale starał się przyjść do siebie, nie mówiąc ani słowa.
— A teraz, braciszku, skacz na mój grzbiet i wracajmy do domu.
Zaletą jest prawa puszczy, że kara zmywa wszelką winę. Po niej na zawsze ustają urazy.
Mowgli wsparł głowę na grzbiecie Bagheery i zasnął tak głęboko, że nie obudził się nawet wtedy, gdy go złożono w jamie obok braci.