Strona:Rudyard Kipling - Kapitanowie zuchy.djvu/34

Ta strona została przepisana.

Hasken z East Wind — mówił Troop jakby sam do siebie — potknął się o zapadnię i wyrżnął głową... i to jak setnie!... w maszt główny. W jakie trzy tygodnie później stary Hasken ubrdał sobie, że East Wind jest okrętem wojennym, co ma niszczyć statki handlowe, więc wypowiedział wojnę Wyspie Sobolowej... bo ta należała do Anglików, a spadzizny ciągnęły się tam trochę za daleko. Zaszyli go wtedy w siennik, iż mu wystawały ino nogi i głowa, i tak odbywał resztę podróży; teraz siedzi se w Essey, w swej chałupie, i bawi się lalkami z gałganów...
Harvey dławił się od wściekłości, ale Troop jął dalej przemawiać tonem pocieszającym:
— Litujemy się nad tobą... bardzo litujemy... boś jeszcze taki młody. Przypuszczam, że już nie będziemy z sobą mówili o pieniądzach.
— Rozumie się, że nie chcecie o nich mówić... boście mi je ukradli.
— Uspokój się. Myśl-że sobie, żeśmy je ukradli, kiej to ma być ci pociechą. A teraz pomówmy o powrocie. Przypuśćmy, żebyśmy mogli zrobić to, czego zrobić nie możemy, to i tak nie poredzisz wrócić do domu... a myśmy tu dopiero niedawno przyjechali na Rewy, żeby zarobić sobie na chleb codzienny. My tu nie widujemy ani pół setki dolarów na miesiąc... cóż dopiero, gdyby szło o drobne wydatki... a jeżeli się nam poszczęści, to gdzieś mniejwięcej w pierwszych tygodniach września dostaniemy się znów na ląd.