Strona:Rudyard Kipling - Kim T1.djvu/173

Ta strona została uwierzytelniona.



ROZDZIAŁ VII

Po południu czerwonoskóry nauczyciel oznajmił Kimowi, że z polecenia wyższej władzy nie będzie mu wzbraniał, jeśli go weźmie ochota odejść, by się pobawić. Usłyszawszy to, Kim pobiegł do sklepu i znalazł tam młodego pisarza, któremu winien był jeszcze za napisanie poprzedniego listu.
— — Teraz płacę com winien — rzekł z miną iście królewską — ale musisz mi napisać jeszcze jeden list.
— Ali Mahbub jest w Umballi — oznajmił mu pospiesznie pisarz, który trudnił się fachowo udzieniem fałszywych lub zbytecznych wiadomości.
— To nie do Mahbuba, tylko do pewnego kapłana. Bierz pióro i pisz zaraz: „Do lamy Teshoo, świątobliwego z Bhotiyall, który szuka Rzeki a tymczasem przebywa w świątyni Thirthanker w Benares“. Nabierz-no więcej atramentu! „Za trzy dni pojadę do Nucklao. Do szkoły w Nucklao. Szkoła ta nazywa się Xavier. Nie wiem, gdzie jest szkoła, ale jest w Nucklao.
— Ależ ja znam Nucklao — przerwał pisarz. — Znam tę szkołę.
— Opisz mu, gdzie to jest, a dostaniesz pół anna.
— Trzcinowe pióro skrzypiało pospiesznie na papierze.
— Opisz to dokładnie.
Pisarz podniósł głowę.