Strona:Rudyard Kipling - Kim T2.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.



ROZDZIAŁ IX

Nowy zwrot w życiu Kima pochłonął go całkowicie. Postanowił, że ma być przez jakiś czas Sahibem. Zajęty temi myślami, z chwilą, gdy znalazł się na szerokiej ulicy, poniżej hali targowej w Simli, rozejrzał się wkoło, żeby zasięgnąć języka. Pod słupem latarni spostrzegł siedzące w kuczki dziecko hinduskie, mogące mieć około lat dziesięciu.
— Gdzie jest dom Mr. Lurgan’a? — zapytał Kim.
— Ja nie rozumiem po angielsku — brzmiała odpowiedź, poczem, gdy Kim powtórzył pytanie w narzeczu, malec odrzekł: — Pokażę, gdzie to jest.
Ruszyli obaj po przez tajemniczy mrok pełen hałasów, dolatujących z miasta, położonych poniżej zbocza góry, owiani chłodnym wiewem wiatru, szumiącego wśród rozłożystych konarów drzew cedrowych, których wierzchołki sięgały do gwiazd. Rozproszone światełka domów tworzyły jakby drugi firmament.
— To tutaj — rzekł przewodnik Kima, gdy zatrzymali się przed werandą, przytykającą do małej uliczki. Wnętrze mieszkania przysłonięte było zasłoną, zrobioną z nanizanych na sznurki

—   5   —