Strona:Rudyard Kipling - Księga dżungli (1931).djvu/101

Ta strona została skorygowana.



„TYGRYS! TYGRYS!“
Jak idą łowy, myśliwcze groźny?
Bracie! czatować żmudno!... czas mroźny!...
Kędyż zwierzyna — ślad twych trofei?
Bracie! zwierzyna... pasie się w kniei!...
Gdzież jest ta siła, którą się chwalisz?
Bracie! miast siły czuję... paraliż!...
Gdzież to kierujesz kroki swe rącze?
Bracie!... Do jamy... gdzie życie skończę!...

A teraz musimy powrócić do pierwszej z naszych opowieści. Opuściwszy wilczą jaskinię wnet po pamiętnej bitwie z Gromadą na Skale Narady, Mowgli wyszedł na uprawne pola, wśród których już znajdowały się osiedla wieśniaków. Nie chciał jednakże zatrzymywać się w tej okolicy, gdyż za blisko stąd było do dżungli, a zdawał sobie przecie sprawę z tego, że na Wilczym Wiecu pobudził przeciwko sobie gniew conajmniej jednego nieprzyjaciela. Przeto szedł i szedł wciąż naprzód, kierując się wedle kamienistej drogi, zbiegającej wdół wąwozem. Posuwając się uporczywym, żółwim krokiem, przebrnął bezmała dwadzieścia mil angielskich, aż nakoniec dotarł do miejscowości, gdzie dotąd jeszcze nie postała jego stopa. Wąwóz się tu rozszerzał, tworząc rozległą rów-