ktokolwiek inny, jak leży skóra na zwierzu i jak najlepiej złupić ją z niego. W każdym razie była to ciężka robota, więc Mowgli zmitrężył dobrą godzinę czasu i porządnie się zasapał, krając i prując to futrzysko. Wilki siedziały z wywieszonemi jęzorami, czasem tylko na rozkaz chłopca podchodząc ku niemu i ściągając oprawioną już skórę.
Nagle jakaś dłoń spoczęła na ramieniu chłopaka. Podniósłszy głowę, obaczył strzelca Buldeo z rusznicą w ręku. Pastuszkowie rozpuścili po całej wiosce wieść o nagłym popłochu bawołów, przeto Buldeo podążył na miejsce zajścia, — przejęty wielkim gniewem, ale i rad temu, że będzie mógł skarcić Mowgliego za niedostateczny dozór nad trzodą. Wilki, widząc nadchodzącego człowieka, ukryły się pospiesznie.
— Cóż to za heca? — nasrożył się Buldeo. — Myślałby kto, że potrafisz zedrzeć skórę z tygrysa! Gdzież to dopadły go bawoły, że mu tak dogodziły? Dyć to Chromy Tygrys, na którego głowę nałożono tysiąc rupij! No, no! Już ci to wybaczymy, żeś tak rozpuścił stado... a kiej zaniosę skórę do Khankiwary, to ci nie pożałuję jednej rupji z mej nagrody.
Wygrzebał z za pazuchy krzesiwo i nachylił się, by osmalić wąsy Shere Khana. Osmalanie wąsów tygrysa jest częstym zwyczajem myśliwców indyjskich, którzy wierzą, że środek ten zabezpieczy ich przed widmem zabitego zwierzęcia.
— Hm! — mówił Mowgli jakby do siebie, odrywając skórę z przedniej łapy tygrysa. — Więc ty
Strona:Rudyard Kipling - Księga dżungli (1931).djvu/123
Ta strona została skorygowana.