Strona:Rudyard Kipling - Księga dżungli (1931).djvu/140

Ta strona została skorygowana.

Wśród takiego rozgardjaszu urodził się synek Matki-foki, zwany Kotik[1] (foczątko). Miał on taki sam łebek i grzbiet, takież blade, modrawe ślepia, jakie widuje się u innych focząt, ale jego futerko było takie osobliwe, że matka poczęła bacznie mu się przypatrywać.
— Łowco Morski — odezwała się wkońcu, — coś mi się widzi, że nasz dzidziuś będzie biały!
— Do stu tysięcy pustych muszli i zwiędłych wodorostów! — warknął Łowca Morski. — Jak świat światem, nie było na nim jeszcze białej foki! Toby dopiero była rzecz osobliwa!
— Nic na to nie poradzę! — odpowiedziała matka, — taka rzecz osobliwa zdarzyła się właśnie u nas!
I poczęła nucić półgłosem monotonną piosenkę foczą, jaką wszystkie focze mamusie nucą swoim niemowlętom:

Póki, dziecię, w twem życiu sześć tygodni nie przejdzie.
Nie wypływaj na morze, ale pluskaj się w rejdzie,
Bo się głową zanurzysz ku piętom —
A wichury złej przelot oraz srogi Kaszelot
Mogą krzywdę wyrządzić foczętom!

Mogą krzywdę wyrządzić, zanim zdołasz osądzić,
Jakie licho je tutaj przyniosło! —
Ale rośnij, kochanie, a nic ci się nie stanie,
Kiedy będziesz już Foką Dorosłą!

Ma się rozumieć, że mały smyk początkowo nie rozumiał znaczenia tych słów. Pluskał się i raczkował niefrasobliwie przy boku swej matki, umie-

  1. Rosyjska nazwa młodej foki.