wieśniacy z nad Waingungi[1] są źli na niego, więc on tu nadciągnął, by rozeźlić naszych wieśniaków. Będą przeszukiwali dżunglę, by go wytropić, gdy jego już dawno tam nie będzie, a my i nasze dzieci musimy uciekać, gdy trawy staną w ogniu. Doprawdy, żywimy dla Shere Khana wielką wdzięczność!
— Czy mam mu donieść o waszej wdzięczności? — zapytał Tabaqui.
— Fora ze dwora! — warknął Ojciec Wilk. — Wynoś się i poluj wraz ze swym panem. Jak na jedną noc, wyrządziłeś aż nazbyt wiele szkody!
— Odchodzę — odpowiedział spokojnie Tabaqui. — Możecie posłyszeć głos Shere Khana... tam poniżej... w zaroślach. Ja wolałbym uwolnić się od tego posłowania.
Ojciec Wilk jął nadsłuchiwać. Hen w dolinie, zbiegającej ku małej rzeczułce, posłyszał oschłe, gniewne, chrapliwe, bełkotliwe miaukoty tygrysa, który nic nie złowił i nie zważa na to, iż cała dżungla wie już o tem.
— Głupiec! — odezwał się Ojciec Wilk. — Od takiego hałasu rozpoczyna nocną pracę! Czyżby sądził, że nasze antylopy są podobne do opasłych bawołów z nad Waingungi, z któremi dotąd miewał do czynienia?
— Pst! Nie na bawoła ani antylopę poluje on dzisiejszej nocy — odpowiedziała Matka Wilczyca. — On poluje na Człowieka.
- ↑ Czyt. Uejnganga. Ganga (pis. Guuga) indyjska nazwa Gangesu.