— Cóż ty sobie myślisz! — obruszył się Rikki-Tikki. — Czy słyszałeś, by wężobójca zabijał szczury piżmowe? Nie jestem szczurołapem!
— Kto węże zabija, ten od węży ginie! — zaskomlił jeszcze żałośniej Chuchundra. — Któż mi zaręczy, że w jakąś ciemną noc Nag nie pomyli się i nie weźmie mnie za ciebie?
— Niema obawy! — odpowiedział Rikki-Tikki; — zresztą Nag przebywa w ogrodzie, a ty, ile mi wiadomo, nigdy tam nie chadzasz.
— Mój krewniak, szczur Chua[1], opowiadał mi... — zaczął Chuchundra, ale nie dokończył zdania.
— Cóż ci powiedział?
— Pst! Nag wszędzie przebywa, mój Rikki-Tikki... Pewno już rozmawiałeś z Chuą w ogrodzie?
— Nie mam przyjemności go znać... musisz więc opowiedzieć mi wszystko, co wiesz! Nie marudź, Chuchundro, bo zęby mam ostre i ugryźć niemi potrafię!
Chuchundra padł plackiem na ziemię i rozpłakał się, aż łzy pociekły mu po wąsach.
— Nieszczęśliwa ze mnie istota! — szlochał. — Nigdy nie zdobyłem się nawet na tyle odwagi, by wybiec na środek pokoju!... Cyt! Już nie potrzebuję opowiadać ci niczego!... Czy słyszysz, Rikki-Tikki?...
Rikki-Tikki począł nadsłuchiwać. W całym domu panowała głucha cisza — a jednak on miał tę pew-
- ↑ Czyt. Czua.