dojścia do lat męskich — zająć miejsce swego ojca na grzbiecie Kala Naga i objąć godło swej władzy — ciężki żelazny ankus[1], czyli bodziec do poganiania słoni, stępiony i starty przez ojca, dziada i pradziada. Słów swych nie rzucał po próżnicy — wszak wzrósł w cieniu Kala Naga, i jeszcze zanim począł raczkować, bawił się końcem jego trąby; Kala Nagowi nigdyby nawet nie przyszło na myśl nie usłuchać jego piskliwych rozkazów, podobnie jak nigdy nie przyszłoby na myśl zabić owo małe brunatne bobo, które Duży Toomai przyniósł mu kiedyś przed paszczękę, przykazując mu, by w tem dziecku powitał swego przyszłego pana.
— Tak! — powtórzył Mały Toomai. — On się mnie boi!
To rzekłszy, podszedł wielkiemi krokami do Kala Naga, nazwał go starym tłustym wieprzem i kazał mu podnosić jedną nogę po drugiej.
— No. No! Duże z ciebie słonisko! — odezwał się Mały Toomai i pokiwał kędzierzawą głową, naśladując gest i sposób wyrażania się ojca. — Wprawdzie rząd łoży na utrzymanie słoni, ale one należą do nas, mahoutów[2]. Gdy się zestarzejesz, Kalu Nagu, przyjedzie jaki bogaty radża, i widząc twą wielkość i twe obyczaje, kupi cię od rządu. Wtedy nie będziesz miał nic do roboty, jak tylko nosić złote kolczyki w uszach, złoty howdah[3] na grzbiecie, a po bokach czerwony czaprak przety-