Keddy, bo on prócz mnie nie usłuchałby nikogo. Ale Kala Nag jest tylko wojownikiem, a nie rakarzem, co łapie zwierzęta na postronek. Dlatego też i ja siedzę sobie wygodnie na jego grzbiecie, jak przystało na mahouta... nie byle jakiego łowcę, lecz mahouta... człowieka pobierającego stałą pensję na schyłku swej służby. Czyżby ród Słoniarza Toomai upadł aż tak nisko, by miał być deptany stopami zwierząt w zagnojonej keddah? Gałganie! Nicponiu! Wyrodny synu! Ruszaj mi natychmiast szorować Kala Naga... a obejrzyj mu uszy i powyjmuj ciernie, jakie powbijały mu się w stopy... bo Petersen Sahib gotów jeszcze mi cię capnąć i zrobić z ciebie dzikiego łowcę... niedźwiadka leśnego... tropiciela słoni! Fe! Wstyd! Ruszaj mi zaraz do roboty!
Mały Toomai odszedł, nie mówiąc ni słowa, lecz gdy znalazł się sam na sam z Kala Nagiem i zaczął oglądać jego stopy, nie omieszkał zwierzyć mu się ze wszystkich swych zmartwień.
— Ale furda wszystko! — zakończył, podnosząc wgórę małżowinę olbrzymiego uszyska Kala Naga. — Imię moje już jest wiadome sahibowi Petersenowi... i może... może... może... kto wie? Hej! Ależ wielki cierń wyciągnąłem!
Przez kilka dni następnych spędzano słonie na jedno miejsce i rozpoczęto tresurę świeżo pojmanych dzikich zwierząt — przeprowadzając kolejno każde z nich pomiędzy dwojgiem oswojonych, by zawczasu ustrzec się zbytnich z nimi kłopotów w czasie pochodu ku równinom. Sporo też czasu
Strona:Rudyard Kipling - Księga dżungli (1931).djvu/212
Ta strona została uwierzytelniona.