Strona:Rudyard Kipling - Księga dżungli (1931).djvu/237

Ta strona została uwierzytelniona.
SHIVA I ŚWIERSZCZYK.
(Pieśń, którą matka Toomai’ego śpiewała swojemu dzieciątku.)

Shiva, co darzy nas plonem i wichrów zsyła nawał,
Przed bardzo dawnym wiekiem dary swe rozdawał.
Każdy wówczas z rąk jego pracę i żywność odebrał:
Zarówno król na tronie, jak dziad, co w bramie żebrał.
Wszystko w świecie stworzył nasz Opiekun Shiva —
Mahadeo! Mahadeo! On to dał
Osty dla wielbłąda, paszę dla krowiny,
A serce matki pod senną główkę, synku mój jedyny!

Pszenicę dał bogaczom, nędzarzom garstkę krupy,
Ochłap pątnikom, chodzącym z chałupy do chałupy;
Woły dał tygrysowi, sępom cuchnące ścierwo,
A wilki srogie, bezdomne, niejedną kość oberwą.
Nie było dlań istoty zbyt wielkiej lub zbyt małej...
Pàrbati zboku patrzyła, jak one go odwiedzały;
Chciała męża oszukać — nie bacząc, że z Shivą zadrze —:
Skradła małego świerszcza i skryła go w zanadrze.
Tak chciała oszukać Opiekuna Shivę — —
Mahadeo! Mahadeo! Patrz-no, patrz!
Wielkie są wielbłądy, spaśne są krowiny,
Lecz świerszczyk był najmniejszy z małych,
syneczku mój jedyny!