ze wszystkich stron. Wkońcu wszystkie zeszły ze wzgórza, by zabrać zabitego wołu; pozostał jedynie Akela, Bagheera, Baloo i pobratymy Mowgliego. Shere Khan ryczał jeszcze przez noc całą, gdyż gniewało go to niepomiernie, że Mowgli nie dostał się w jego ręce.
— Rycz sobie zdrowo! — mruknęła Bagheera pod wąsem. — Nadejdzie czas, kiedy to gołe stworzonko każe ci ryczeć na inną nutę... chyba że nie znam się na ludziach.
— Dobrze postąpiłaś — odezwał się Akela. — Ludzie, jakoteż ich szczenięta, są niesłychanie mądrzy. Ten malec może się kiedyś przydać...
— Tak jest, może się przydać w potrzebie... bo nikt nie może żywić nadziei, by miał po wieczne czasy przewodzić gromadzie! — dodała Bagheera.
Akela nic nie odpowiedział. Zamyślił się o tej chwili, która przyjść musi na prowodyra wszelkiej gromady, — o chwili, gdy opuszczać go zaczynają siły, aż do cna osłabiony ginie pod kłami podwładnych mu wilków, a jego miejsce obejmuje nowy naczelnik — by w swoim czasie zginąć też w sposób podobny.
— Zabierz go stąd — odezwał się do Ojca-Wilka — i wychowuj go jak przystało na członka Wolnego Plemienia.
W ten sposób — dzięki poczciwemu słowu niedźwiedzia Baloo oraz za cenę wołu — Mowgli stał się obywatelem Gromady Wilków Seeoneńskich.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |