Phil o liście zapomniał prędko, a jeśli przypominał kiedy, to nie bez autorskiego zadowolenia. Wiodło mu się i tak i owak, aż się zaznajomił z niejaką Duumają, córką niejakiego Rajputa, majora, czy tam coś podobnego, w oddziale krajowców. Duumaja, mając w żyłach pewną co najmniej przymieszkę krwi... a no, krwi miejscowej, jak i inne miejscowe dziewczęta, nie była purdah nashin, niedostępną. Mniejsza o to zresztą, gdzie i jak Phil się z nią poznał. Dość że ładną była, łagodną, niegłupią, owszem sprytną w swoim rodzaju, nieokrzesaną tylko może nieco. Dodać przytem wypada, że Phil żył dostatnio, niczego sobie nie odmawiając, nie odkładał złamanego szeląga, a zaniechawszy wszelkiej z Europą korespondencji, przywykał jak do ojczyzny do ziemi wygnania. Klimat tu był dobry — i po cóżby tam, z czem wracał?
Począł tedy sobie tak, jak poczyna niejeden z plantatorów: pojął w małżeństwo indjankę i osiedlił się tam na dobre. Zaledwie miał lat 27 i długą przed sobą przyszłość; cóż, siły woli nie miał przyszłości stawić czoło. Pojął Duumaję wedle obrządku kościoła anglikańskiego. Śród sąsiadów-plantatorów jedni chwalili to, ganili drudzy. Duumaja, pomimo łagodną swą bierność i całe uznanie narodowej wyższości swego męża, poznała się na słabości jego charakteru. Ani się spostrzegł, jak łagodną dłonią ujęła go w cugle. W rok niespełna, z wyglądu i szat została wcale niezłem naśladowaniem angielki. Rzecz ciekawa: indjanin, nie wiem pod jak długiem i skutecznem angielskiem ćwiczeniem, zwykł pozostawać indjaninem, gdy indjanka w pół roku nieraz przedzierzga się niby w angielkę. Znałem właśnie jedną... Ale to inna historja! Duumaja po roku nosiła same czarne i żółte barwy, z czem było jej do twarzy.
List Phila spoczywał nietknięty w biurku Agnieszki, lecz w sercu jej i pamięci trwał biedny jej, skrzywdzony, zawiedziony niezmiernie Phil, wyczekujący jej
Strona:Rudyard Kipling - Nowele (1892).djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.