czał; wszystkie myśli go opuściły — póki matka Ameery nie podniosła zasłony.
— Umarła, sahibie?
— Umarła.
— Zatem odprawię po niej żałobę, a następnie spiszę inwentarz. Bo te meble będą moje. Sahib chyba nie chce ich zabrać. To przecie tak mało, tak bardzo mało, sahibie, a ja jestem już stara baba. I ja chciałabym czasem poleżeć na czemś miękkiem.
— Na miłość boską, milcz przez chwilę. Wyjdź stąd i odprawiaj swe zawodzenia, ale tak, żebym ja nie słyszał.
— Sahibie, ona musi być pogrzebana do czterech godzin.
— Znam obyczaj. Pójdę stąd, zanim ją wyniosą... To należy do ciebie. Pamiętaj, żeby to łóżko, na którem ona — na którem ona leży...
— Aha! To przepiękne, czerwoną laką wykładane łoże! Już od dawna pragnęłam...
— Aby to łóżko tu zostało nietknięte do mego rozporządzenia. Zresztą wszystko w domu należy do ciebie. Wynajmij wóz, bierz wszystko co tu jest i postaraj się, żeby przed zachodem słońca nie było nic więcej prócz tego, co ja kazałem uszanować.
— Jestem stara kobieta. Chciałabym miesz-
Strona:Rudyard Kipling - O człowieku, który chciał być królem.djvu/113
Ta strona została skorygowana.