nik. — Zawołać wartę i odesłać go do aresztu. Jutro zajmiemy się tą sprawą. Ale dajcie mu jeszcze kieliszek wina.
Mały Mildred napełnił kieliszek od „Sherry“ konjakiem i podał go człeczynie. Wypił, — muzyka zaczęła grać głośniej, — on wyprostował się jeszcze bardziej. A naraz wyciągnął swe długie chude ręce, wziął w dłonie leżący niedaleko od niego na stole przedmiot i zaczął go pieszczotliwie gładzić palcami. Był to serwisowy, siedmioramienny lichtarz, który posiadał swą własną tajemnicę: miał on mianowicie siedem sprężyn, jedną w środku, a trzy po obu stronach i za pewnem pociśnięciem zmieniał się w świecznik kołowrotek. Człowiek ów znalazł sprężynę, znalazł ją i uśmiechnął się blado. Wstał z krzesła, przyglądał się przez chwilę jednemu obrazowi, przeszedł do drugiego — zaś cała sala śledziła go wzrokiem, bez słowa. Kiedy się zbliżył do kominka, potrząsnął głową jakby zawiedziony. Wzrok jego padł na srebrny odlew, przedstawiający huzara na koniu w pełnej gali. Pytająco wskazał palcem na ten odlew a potem na miejsce nad kominkiem.
— Co to jest? O, co to jest? — rzekł mały Mildred.
I dodał głosem, jakim matka mówiłaby do dziecka:
Strona:Rudyard Kipling - O człowieku, który chciał być królem.djvu/155
Ta strona została skorygowana.