Strona:Rudyard Kipling - O człowieku, który chciał być królem.djvu/82

Ta strona została skorygowana.

życie moje! Ale uważasz, że on już chwyta rączkami?
Holden namacał bezsilną, malutką rączkę, która słabo wzięła go za palec od ręki. Dotknięcie to zbudziło w nim jakiś prąd, który wstrząsnął całem jego ciałem, aż doszedł do serca. Dotychczas myślał tylko o Ameerze. Teraz zaczynał rozumieć, że oprócz nich dwojga był jeszcze ktoś trzeci na świecie, ale nie mógł sobie wyobrazić, że to był naprawdę jego syn z duszą i ciałem. Usiadł, myśląc o tem wszystkiem, zaś Ameera zapadła w lekką drzemkę.
— Wyjdź stąd, sahibie — odezwała się szeptem jej matka. — Nie trzeba, żeby ona widziała cię czuwającym przy sobie. Powinna wypocząć.
— Już idę — rzekł Holden posłusznie. — Tu masz rupje. Uważaj, żeby moje „bobo“ było tłuste i żeby miało wszystko, czego potrzebuje.
Dźwięk srebra zbudził Ameerę.
— Jestem jego matką, nie mamką — odezwała się słabym głosem. — Myślisz, że będę o niego dbała więcej lub mniej ze względu na pieniądze? Matko, oddaj to. Panu swemu powiłam syna.
Zanim skończyła zdanie popadła w twardy sen wyczerpania. Holden, z sercem przepeł-