Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 01.djvu/118

Ta strona została skorygowana.

do uszu sięgające, dziecinnej miary, buty również. Na rękach, malutkich rączynach, białe bawełniane rękawiczki, a papierosy wyjmowali z maleńkich papierośniczek.
— Bóg jest wielki! — wygłosił profesor. — Ale jednak ludziom, którzy instynktownie siadają na matach, nie przystoją europejskie ubrania. Zapewne uważałeś, że trzewiki przyswajają sobie oni na ostatku.
Lokomotywa, pomalowana na kolor lapis-lazuli, zajechała przed dworzec, ciągnąc za sobą pociąg, i wsiedliśmy do angielskiego wagonu pierwszej klasy, bez żadnych zasłonek u okna. Osaku oddalona jest o mil osiemnaście od Kobé, a leży nad zatoką tego samego nazwiska. Pociągowi wolno przebiegać piętnaście mil na godzinę i zabawiać się na każdej stacyi. Linia kolei idzie pomiędzy górami a brzegiem morza, rzeki i górskie strumienie spływają prosto z gór, a ich łożyska są okiełznane i pospinane mostami.
Stacye są z czerwonego muru, dachy kryte czarno, a wszystkie urządzenia od sygnałów do wózków angielskie. Kolor mostów żółtawo brunatny, podobny do zwiędłych złocieni. Uniform konduktorów składa się z czapeczki ze złotym galonem, czarnej kurtki z mosiężnemi guzikami, spodni z czarnym wełnianym lampasem i kozłowych rękawiczek, zapinanych na guziki. Trudno być niegrzecznym dla człowieka w taki strój przybranego.
Ale oczy nasze otwierały się szeroko na widok,