Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 01.djvu/146

Ta strona została skorygowana.

Dopiero patrząc, w jaki sposób wyrabia się cloisonnée (emalia na miedzi), zrozumiałem wysoką cenę tego przedmiotu. Jeden z robotników układał deseń z gałązek i motylów na talerzyku, mającym dziesięć cali średnicy. Cieniutką niteczką srebrnego drutu oznaczał kontury, wciskając z niezmierną cierpliwością drucik szczypczykami w żyłki i ząbkowane brzegi listków rysunku. Następnie, gdy już deseń został odznaczony, miedziany talerzyk idzie do pieca, ażeby srebrny drucik mógł przylgnąć do rozpalonego metalu. Potem następuje kolorowanie przez chłopców w okularach. Delikatnemi, stalowemi pałeczkami, czerpiąc z miseczek stojących obok, napełniali oni każdy kawałek rysunku odpowiedniego koloru masą. Przyglądałem się długo zręcznym poruszeniom dziecięcych rączek, gdy właściciel fabryki odwołał mnie do obejrzenia wzorów groźnych smoków, strzępiastych złocieni, motylów, arabesek delikatnych jak rysunki mrozu na szybach, a wszystko rysowane z niezachwianą poprawnością.
— To są nasze wzory. Z nich układam kompozycye, a gdy mi brak jakiejś barwy, idę oglądać te nieżywe motyle — objaśnił.
Po wypełnieniu konturów farbami, emalia idzie do pieca, z którego wychodzi powzdymana miejscami, podobna do delikatnej majoliki. Czasami cały miesiąc trwa wykładanie rysunku drucikiem, drugi miesiąc wypełnianie go farbami, ale najwięcej czasu zabiera polerowanie. Polerownik zasiada, otoczony przyborami do herbaty, z wanienką wody, kawałkiem fla-