Czy istnieje takie miejsce, które nazywają Hong-kong? Ludzie mówią że tak, ale ja go dotąd nie widziałem. Raz istotnie rozsunęły się chmury i ujrzałem kamienną budowlę, unoszącą się, jak cherubin, w powietrzu, bez żadnego oparcia. Zdawało się, że to wstęp do jakieś dzielnicy, lecz nadszedł pewien człowiek i rzekł:
— Widzisz pan tę mgłę? Będzie trwała tak bez przerwy aż do września. Wyjedź pan lepiej.
Nie pojadę. Usadowię się tu i będę czekał, do póki mgła nie opadnie i deszcz nie ustanie. W obecnej chwili — a jest to trzeci dzień kwietnia — siedzę przed dużym ogniem i myślę o was biednych, dalekich, w ciężkim trudzie pędzących życie. I wam się zdaje, że gdy idziecie do biura i krzątacie się gorliwie, że pracujecie nad postępem cywilizacyi na wschodzie? Złudzenie!
Przykro mi, że muszę je rozwiać, ale wybraliście do pracy grunt nieodpowiedni...
Weźcie się lepiej do Chin.
Jestem przesycony miastem, ale wyraz: przesyt niedostatecznie maluje moje uczucia. Rozpoczęło się