Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 02.djvu/56

Ta strona została skorygowana.

czarnowełnistą trzodę, wznoszącą modły do Boga, którego nie rozumieją. Ci ludzie na ławkach, porządnie ubrani, siwowłosi, to wszystko dzicy, mniej lub więcej. Co Ameryka zrobi z murzynami? Południe nie złączy się z nimi nigdy. W niektórych stanach związki z czarnymi karane są jako kryminalne przestępstwa. Północ coraz mniej potrzebuje murzynów do roboty. A jednak murzyn nie zniknie. Pozostanie on jako kwestya do rozwiązania. Przyjaciele jego utrzymują, że wart jest tyleż, co biały. Nieprzyjaciele... ach! niedobrze być murzynem w kraju bezwględnej wolności, w ojczyznie ludzi zuchwałych i odważnych...
Ale niema to nic wspólnego z San-Francisco i jego wesołą młodzieżą i pannami; z dzielnymi przechwalającymi się ludźmi, z obfitością złota i dumy.
Cóż więcej mógłbym powiedzieć? Nie mogę pisać dokładnie, bo jestem zakochany w wymienionych powyżej pannach i innych jeszcze, które nie figurują na wykazie. Panna, pisząca na maszynie jest typem stanowiącym materyał pism humorystycznych, ale typem bardzo pożytecznym. Taka panna z towarzyszką najmuje pokój w dzielnicy handlowej i przepisuje rękopisy. Tylko kobieta może dać sobie radę z maszyną do pisania, bo nabrała wprawy przy maszynach do szycia. Może ona zarobić sto dolarów miesięcznie, i uważa, że to jest forma zarobkowania najodpowiedniejsza dla niej. Ale jakże ona w głębi duszy nienawidzi tej pracy! Po opanowaniu zadziwienia, jakiego doznałem, rozumując o interesach i wydając polecenia młodej osobie w binoklach oprawnych w złoto,