Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/132

Ta strona została skorygowana.

nowożeńców. Wybiegł więc Gilbert skwapliwie z obojgiem młodych, chrzęszcząc paciorkami, wiszącemi u pasa; a gdy już izba opustoszała, my we trzech zasiedliśmy koło komina.
— Rzekł tedy Hugon, schylając się nad kamieniami paleniska: Widziałem, jako ten kamień poruszył się pod stopą Gilberta, gdy mu ją Odo obwąchiwał. A poźrzyjcie, co się tam ukrywa!“ De Aquila rozgrzebał mieczem popiół, a podważywszy kamień, znalazł pod nim zwój pergaminu, opatrzony następującym nagłówkiem: „Słowa, jakie mówił nasz dziedzic, Pan na Pevensey’u, przeciwko Królowi. Część wtóra.“ Hugo przeczytał nam szeptem całe owo pismo. Były tam wymienione wszystkie żarty i drwiny, jakie w naszej przytomności czynił był De Aquila względem osoby królewskiej, czyto gdy wołał na mnie ze swej strzelnicy, czyto gdy powiadał, coby zdziałał, gdyby był królem angielskim. Dalibóg, wszystkie te klektania i przemówki, których po wsze dni nigdy sobie De Aquila nie skąpił, Gilbert zapisywał dzień za dniem, przekręcając i wypaczając ich właściwe znaczenie, wszelakoż czynił to tak zmyślnie, iż ktokolwiek znał De Aquilę, nie mógł zaprzeczyć, iż on bodajże użył słów takich. Rozumiecie, jak to było?
Dan i Una skinęli głowami.
— Tak — z powagą przemówiła Una. — Trzeba uważać przedewszystkiem nie na to, co ktoś mówi, ale kiedy to mówi. Naprzykład nie stałoby się nic złego, gdybym przez żart nazwała Dana osiołkiem