Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/148

Ta strona została skorygowana.

powieś mnie choćby jutro, uwiązawszy mi na szyi mój list do Roberta, ale chłopca puść wolno.“
— „Ucisz się!“ upomniał go De Aquila. „Ja teraz rozmyślam o losie Anglji.“
— Przetośmy czekali, co nam rozkaże nasz pan na Pevensey’u. Z Fulkonowego czoła pot się lał rzęsisty.
— Wkońcu przemówił De Aquila: „Za stary już jestem, bym miał byle kogo osądzać albo ufać byle komu. Nie pożądam twoich posiadłości, jako ty pożądałeś moich; a czyś jest lepszy czy gorszy od pierwszego lepszego andegaweńskiego łupieżcy, to już niech twój król rozezna. A zatem wracaj do swego króla, Fulkonie.“
— „A ty nie rozgłosisz tego, co się tu zdarzyło?“ zapytał Fulkon.
— „A poco? Dość będzie, że twój syn zostanie u mnie. Jeżeli król jeszcze raz mnie wezwie do opuszczenia Pevensey’u, którego muszę strzec przed wrogami Anglji, albo jeżeli pośle przeciwko mnie zbrojny oddział, jako przeciw zdrajcy, albo jeżeli posłyszę, że król w swem legowisku źle myśli o mnie czy też o moich dwu rycerzach, tedy syn twój, Fulkonie, będzie obwieszon na framudze tego oto okna.“
— Ależ syn jego nie był wcale wmieszany w tę sprawę! — krzyknęła Una w przerażeniu.
— Czyż więc mieliśmy powiesić Fulkona? — odrzekł pan Ryszard. — Ten był nam potrzebny do zawarcia pokoju z królem. Wiedzieliśmy, że dla