czycie to, co dane wam będzie obaczyć, i usłyszycie to, co danem wam będzie usłyszeć, chociażby to nawet zdarzyło się trzy tysiące lat temu; nie zaznacie zasię przy tem ani zwątpienia ani trwogi. Mocniej! dzierżcie mocno wszystko, co wam daję.
Dzieci zamknęły oczy — w oczekiwaniu czegoś niezwykłego. Jednakże naprzekór oczekiwaniu jakoś nic osobliwego się nie zdarzyło.
— No i cóż? — zapytała Una, z rozczarowaniem otwierając oczęta. — Myślałam, że zobaczymy smoki.
— Chociażby to się zdarzyło trzy tysiące lat temu — powtórzył Puk i zaczął liczyć na palcach. — O, nie! Niestety, trzy tysiące lat temu nie było smoków w tym kraju.
— Ależ, jak dotąd, to jeszcze nic osobliwego się nie wydarzyło! — dąsał się Dan.
— Chwilkę cierpliwości! — uspokajał go Puk. — Nie zmusisz dębu, by wyrósł w rok jeden... a przecie Stara Anglja więcej sobie lat liczy niżby ich mieć mogło dwadzieścia pokoleń dębów. Usiądźmy znowu i podumajmy trochę. Co do mnie, to nie potrafię objąć myślą więcej jak jedno stulecie naraz.
— Tak, ale ty jesteś Czaroludkiem! — zauważył Dan.
— Czy słyszeliście, bym choć raz użył tego słowa? — żachnął się Puk.
— Nie. Wspominałeś tylko „Ludków Górskich“, natomiast ani słowem nie bąknąłeś o „Czaroludkach“ — odpowiedziała Una. — Właśnie mnie to
Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/22
Ta strona została skorygowana.