Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/45

Ta strona została skorygowana.



MŁODZI DZIEDZICE DWORU

W kilka dni później dzieci były zajęte łowieniem ryb w potoku, który od wieków żłobił sobie łożysko w miękkim gruncie doliny. Ponad ich głowami gęstwa konarów drzewnych utworzyła długie sklepienie, przez które z trudem przebijały się promienie słońca, układając się w różne wzorki na usypiskach żwiru i piasku, na starych korzeniach i pniakach, okrytych mchem lub zrudziałych od żelazistej wody, na naparstnicach bladych i pnących się ku światłu, na kępach paproci i na nieśmiałych kwiatuszkach nadwodnych, które nie mogą żyć bez cienia i wilgoci. W stawach hasały pstrągi, raz po raz rozbijając powierzchnię wody. Stawy te zazwyczaj powiązane były z sobą cienkiemi pasemkami poników, toczących się z bełkotem wokół mroczni najbliższego skrętu; jedynie w czas powodzi cały ten obszar stawał się jednolitą brunatną strugą.
Łowisko to należało do najbardziej ustronnych, otoczonych największą tajemnicą. Wskazał je dzieciom najserdeczniejszy ich przyjaciel, stary ogrodnik Hobden; on też udzielał im wskazówek, jak należało w miejscu tem poławiać ryby. Gdyby nie