tak łatwo podbijemy Anglję! Juści, nie pozostaje mi nic innego, jak podarować temu smykowi to, co sobie sam zdobył. A zatem, mój chłopcze, dwór ten pozostanie przy tobie, póki ja tu nie powrócę, albo póki ciebie tu nie ubiją. A teraz, druhowie, na koń... i jazda! Śpieszmy do Kentu za naszym książęciem, by go tam obwołać królem Anglji!“
— Pociągnął mnie za sobą ku drzwiom, gdzie podprowadzono mu konia — smukłego deresza, okazalszego od mojej Jaskółki, ale przyodzianego znacznie skromniej.
— „Słuchajno“ rzekł do mnie, mnąc w gniewie ogromne rękawice. — „Oddałem ci pieczę nad tym dworem, gdzie wszędy na cię czyhają żądła Sasów, a widzi mi się, że oni cię tu za miesiąc ubiją, jak ubili mojego rodzica. Ale jeżeli uda ci się utrzymać dach nad głową, strzechę nad gumnem i pług na roli aż do chwili mojego powrotu, dostaniesz ode mnie tutejsze włości w wieczyste posiadanie. Albowiem książę przyrzekł hrabiemu Mortain wszystkie ziemie koło Pevensey’u, a hrabia Mortain odda mi taką ich cząstkę, jaką oddałby nieboszczykowi mojemu ojcu. Bóg jeden wie, czy obaj dożyjemy dnia, w którym Anglja będzie podbita... atoli pamiętaj, mój chłopcze, że niekiedy wojowanie to głupstwo i fraszka, natomiast — (tu wziął w rękę cugle) — fortel i przebiegłość stanowią o wszystkiem.“
— „Niestety, nie odznaczam się przebiegłością!“ — westchnąłem.
— „Juści, nie dostawa ci jej jeszcze!“ — od-
Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/57
Ta strona została skorygowana.