Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/101

Ta strona została przepisana.



NIESMACZNY EPIZOD.

Któraś z ciotek Stalky’ego, stara panna, przysłała mu obie te książki z napisem: „Najdroższemu Artie w dzień skończenia szesnastu lat.“ M’Turk zażądał ich zastawienia; zaś Beetle, wróciwszy z Bideford, rzucił je na okno pracowni Nr. 5. i oświadczył, że Bastable za obie książki nie chce dać więcej niż dziewięć szóstek, mówiąc, iż Eryk to taka sama piła jak St. Winifred.
— Nie mogę powiedzieć, żebym miał zbyt wysokie wyobrażenie o twej ciotce i to właśnie teraz, kiedy nam prawie zupełnie wyszły naboje — Artie, złotko moje!
Wobec czego Stalky wstał, aby go nauczyć moresu, ale M’Turk siadł Stalky’emu na głowie i, przezywając go „niewinnym chłopcem“, siedział tak długo, dopóki nie zawarli pokoju. A ponieważ mieli przykre zaległości w łacinie, ponieważ było właśnie wyiskrzone lipcowe popołudnie i ponieważ właściwie powinni byli być na „match’u“ palantowym swego domu, zaczęli odnawiać swą znajomość, znajomość zażyłą a wszeteczną z obu grubemi tomami.