Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/103

Ta strona została przepisana.

padkiem strzelaniem królików z pistoletu flobertowego.
— Ja nie widzę, jak piłka leci, prosz pampsora! — tłumaczył się Beetle — Tyle razy rozbijano mi przy siatce okulary, aż mnie wreszcie uwolniono. Jeszcze jako mikrus byłem w palancie do niczego, prosz pampsora.
— Wolelibyście, oczywiście, napychać się. Jeść i pić. Dlaczego was trzech nie obchodzi nic a nic honor domu?
Słyszeli to zdanie aż do znudzenia. „Honor domu“ był słabym punktem Prouta i chłopcy wiedzieli dobrze, gdzie mogą go ukłuć do żywego.
— Jeśli pan profesor każe nam iść na „match“, rozumie się, pójdziemy — rzekł Stalky z irytującą uprzejmością.
Ale Prout wolał nie kazać. Kiedy raz tego spróbował podczas jakiegoś wielkiego „match’u“, trzej intryganci, odsunąwszy się od swych kolegów, przez pół godziny stali w pozycji „baczność“ wobec wszystkich zgromadzonych gości, podczas gdy podmówione mikrusy przedstawiały ich jako ofiary tyranji Prouta. A Prout był bardzo drażliwy.
Podczas niesłychanie jadowitych pogadanek w sali nauczycielskiej, King i Macrea, koledzy Prout’a, przekonywali go stale, że jedynem zbawieniem chłopców jest tylko sport i nic jak sport. Uczniowie zaniedbani, to uczniowie straceni. Musi