się początkowo z dwunastu budynków — dokładną kopją drugiego, zaś wszystkie znajdowały się pod jednym dachem.
Wszedłszy do sypialni, chłopcy spostrzegli, że łóżko Stalky’ego, stojące po lewej stronie okienka, odsunięto, a z szerokiego na dwie stopy wycięcia w ścianie wystawał zad Richards’a.
— A to co? Nie zauważyłem jeszcze tej dziury. Co tam robisz, grubasie? — zawołał Stalky.
— Napełniam zbiorniki, panie Corkran...
Zduszony i zasapany głos Richards’a ledwo dolatywał do ich uszu.
— Ułatwili mi robotę, niech ich jasna cholera!
— Widać! — odezwał się M’Turk — Baczność! Uważaj, bo uwięźniesz w tej dziurze!
Richards sapiąc wyciągnął głowę i ramiona.
— Nie mogę dostać. Tak jest, panie M’Turk, tam jest kurek. Przesunięto wszystkie wodociągi o piętro wyżej, aż pod sam dach, że tak powiem. To podczas ostatnich wakacyj. Ale ja nie mogę dostać do kurka.
— Ja spróbuję! — rzekł Stalky, wchodząc w otwór.
— Na lewo, panie Corkran, niech się pan trzyma lewej strony i niech pan spróbuje namacać kurek.
Stalky przecisnął się na lewo i ujrzał długą, ołowianą rurę, która uchodziła do trójkątnego tunelu. Dach tego tunelu stanowiły krokwie i belkowe wiązanie stropu liceum, podłoga składała się ze źle
Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/111
Ta strona została przepisana.