Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/221

Ta strona została przepisana.

Ja jestem zwolennikiem naszej własnej metody — zakonkludował kapelan.
— Więc pan sądzi, że to to?
Brwi rektora uniosły się zlekka.
— Jestem pewien. A on nie ma najmniejszego prawa do oczerniania zakładu.
— To samo chciałem mu powiedzieć! — odrzekł rektor.
Augurowie mrugnęli na siebie.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

W parę dni później w N. 5. pojawił się Rev. John.
— Padre, czemu pan tak długo nie przychodzi? — rozległy się okrzyki.
— Obserwowałem czasy, pory roku, wydarzenia, ludzi i — chłopców! — odpowiedział — Jestem z mej Legji X. zadowolony i dziękuję jej. Dziś rano Clewer, zamiast pisać zadanie, strzelał po klasie kulkami atramentowemi. Dostał pięćdziesiąt wierszy za — niesłychane zuchwalstwo.
— To już nie nasza wina, Padre! — rzekł Beetle — Ksiądz kazał nam usunąć — usunąć ucisk. Czego się można spodziewać po mikrusie?
— Pamiętam ja dobrze, jak starsi dziś od niego o pięć lat chłopcy rzucali kulki atramentowe, Beetle. Jednemu z nich dałem za to dwieście wierszy — nie