wszystkich razem i każdego zosobna, jak i gdzie mógł nas dopaść. Ale teraz znieważył cały N. 5. w sali muzycznej, w dodatku w obecności tych podobnych do pomocników fryzjerskich mamusinych synków z N. 93! Chłopcy, my mu musimy dać taką szkołę, żeby krzyczał Capivi!
Lektura Stalky’ego nie obejmowała ani Browningi ani Ruskina.
— A oprócz tego — dorzucił M’Turk — on jest obrzydliwy filister, wywieszacz koszów. Nosi krawat w kratkę. Ruskin mówi, że człowiek, noszący krawat w kratkę, musi być na wieki potępiony.
— Brawo, M’Turk! — wykrzyknął Tertius — Ja myślałem, że to tylko zwykłe bydlę!
— On jest bydlę, rozumie się, ale to jeszcze gorsze. On ma zawieszony w swem oknie kosz porcelanowy z niebieskiemi wstążeczkami i czerwonym kotkiem i w tym koszu sobie hoduje muszkat. Pamiętacie? Kiedy dostałem wszystkie te stare rzeźby dębowe z kościoła bidefordskiego, jak go restaurowano (Ruskin mówi, że kto restauruje jakiś kościół, jest skończonym pacerem!) i pozlepiałem je tu klajstrem? Otóż widzicie, nadszedł King i zaczął pytać, czy ja tego nie zrobiłem przy pomocy piły otworowej! To król wywieszaczy koszów!
Tu czarny od atramentu wielki palec M’Turka zwrócił się ku dołowi, jak gdyby nad jakąś urojoną areną, pełną zbroczonych krwią Kingów.
Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/84
Ta strona została przepisana.