Strona:Rudyard Kipling - Stalky i spółka (tłum. Birkenmajer).djvu/122

Ta strona została przepisana.

A wtedy Proutowi przyszło na myśl, że może przecie był niesprawiedliwy wobec winowajcy, który nie próbował ani wypierać się ani ukryć swej winy. Wezwawszy Harrisona i Craye’a, wytknął im bardzo łagodnie ton, jakiego użyli wobec żałującego grzesznika, tak że prefekci wrócili do swej pracowni zrozpaczeni. A potem na łeb na szyję rzucili się w otchłań śledztwa, które rozciągnęli na cały dom, doprowadzając mikrusów do histerycznego płaczu i odgrzebując w rezultacie z niesłychaną pompą i paradą przeważający wśród małych chłopców naturalny i nieunikniony system małych pożyczek.
— Widzisz, Harrison, Thornton młodszy pożyczył mi zeszłej soboty szóstkę, bo miałem zapłacić karę za rozbicie szyby, i ja tę szóstkę przejadłem u Keyte’a. Nie wiedziałem, że to nie wolno, A Craye starszy pożyczył dwie szóstki ode mnie, kiedy mi wuj przysłał pięć fajgli przez Keyte’a, ale on z pewnością odda przed świętami. Myśmy nie myśleli, że to co złego.
Prefektom całe godziny mijały na tych drobiazgach, mimo wszystko jednak nie mogli odkryć ani lichwy, ani niczego, co świadczyłoby o niesłychanych procentach Beetle’a. Starsi — zgodnie z tradycjami szkolnymi, które poza zakresem gier i sportu nie wymagały żadnego posłuszeństwa dla prefektów — mówili im po prostu, aby się nie wtrącali do nieswoich spraw. Nikt za żadną cenę nie chciał nic powiedzieć. Harrison jest jednym idiotą, a Craye drugim; ale największym idiotą był, ich zdaniem, gospodarz klasy.
Jak tylko się rzuci zarzewie jakiegoś zamieszania w klasę — bez względu na to, czy ona ma sumienie czyste czy nie, natychmiast rozpada się na grupy, stronnictwa, urządza małe zgromadzenia o zmroku, organizuje komitety po komórkach i latające mityngi na korytarzach. A jeśli jeszcze wówczas trzech złośliwych chłopców skrada się od jednej grupy do drugiej z tajemniczymi minami, wołając Cave,