Strona:Rudyard Kipling - Stalky i spółka (tłum. Birkenmajer).djvu/127

Ta strona została przepisana.

Chciałby jednak bardzo, aby zrozumieli, że ich obecność we wspólnej klasie nie może być już ani godziny dłużej tolerowana. On osobiście daruje im czas, jaki teraz będzie musiał obrócić na zacieranie śladów ich złych wpływów. Do jakiego stopnia Beetle nadużył złych skłonności młodocianej wyobrażni, zostanie ustalone później, i Beetle może być pewny, że jeśli Mr. Prout wpadnie na ślad jakichś następstw zepsucia duchowego...
— Następstw czego, prosz pampsora? — spytał Beetle szczerze zdziwiony tym razem, podczas gdy równocześnie M’Turk nieznacznie kopnął go w kostkę nogi za to, że „dał się porwać“ Proutowi.
— Beetle — mówił dalej gospodarz domu — wie bardzo dobrze, co należy przez to rozumieć. Tak jak on — Mr. Prout — mógł rzeczy obserwować, kariery ich są krótkie i opłakane, wobec czego, znajdując się loco parentis w stosunku do ich nie tkniętych jeszcze tą zarazą kolegów, obowiązany jest do przedsięwzięcia pewnych środków ostrożności.
Orację zakończyło zwrócenie klucza od pracowni.
— Ale co mogła znaczyć historia z nadużyciem złych skłonności młodocianej wyobraźni? — niepokoił się Beetle na schodach.
— Nie przypuszczałem nigdy, że będziesz osłem do tego stopnia, aby się chcieć usprawiedliwiać — mówił M'Turk, — Zdaje mi się, że fajno obdrapałem ci kostkę ze skóry. Czemu idziesz z lada idiotą w tany?
— Daj się wypchać z tanami! Rozumiesz, musiałem mu czymś dogodzić, a nie wiem, czym — i to mnie boli! Gdybym wiedział, wsypałbym mu jeszcze więcej — ale teraz już za późno. To ci dopiero szkoda! Nadużycie złych skłonności. Co on przez to rouzumiał?
— Nic sobie z tego nie rób! Ja wiem tyle tylko, że przecie potrafiliśmy zupełnie uszczęśliwić jedną małą klasę. Przepowiadałem to — przypominacie