Strona:Rudyard Kipling - Stalky i spółka (tłum. Birkenmajer).djvu/144

Ta strona została przepisana.

X. — zróbcie z tym po cichu koniec. Chcę, żeby mały Clewer był znowu czysty i przyzwoity —
— Niech mnie szlag trafi, jeśli ja go umyję! — szepnął Stalky.
— Żeby wyglądał jak człowiek. Co się tyczy tego drugiego chłopca, bez względu na to, kim by był, możecie użyć całego swego wpływu — oczy kapelana błysnęły przy tym zupełnie świeckim blaskiem — aby nakłonić go do zaprzestania sekatury w sposób,, w jaki wam się tylko spodoba. Oto wszystko. Zdaję to na was. Bonsoir, mes enfants!

..........

— I cóż teraz poczniemy?
Chłopcy spoglądali po sobie.
— Mały Clewer dałby sobie rękę odciąć za jakiś spokojny kąt. Ja się na tym znam! — odezwał się Beetle, — A gdybyśmy go wzięli na chłopca do posługi?[1]
— Nie! — rzekł M’Turk stanowczo. — To mały, niechlujny bydlak, który by zaczął do wszystkiego pchać nos. Prócz tego — my nie będziemy się chyba bawić w jakichś głupkowatych Eryków. Czy chcesz może promenować z nim, objąwszy go ręką za szyję?
— Mógłby czyścić nam słoiki z konfitur i ten przepalony rondel od kaszy — przecie ten rondel jest już obrzydliwy.
— To wszystko do niczego! — wykrzyknął Stalky z trzaskiem kładąc nogi na stole. — Najlepiej będzie znaleźć przyjemniaczka, który go prześladuje, i uszczęśliwić go na nasz sposób. Że też nie zauważyliśmy go podczas pobytu we wspólnym domu.

— Kto wie, może przeciw Clewerowi spiknęła się cała banda mikrusów? Oni tak czasem robią.

  1. W liceach angielskich mali chłopcy zwani „fag“ — popychadło, używani są często do różnych drobnych posług. Czyszczą np. starszym kolegom trzewiki, porządkują im mieszkanie itd.