Strona:Rudyard Kipling - Stalky i spółka (tłum. Birkenmajer).djvu/163

Ta strona została przepisana.

— Z jak najlepszymi motywami w świecie! Padre, proszę nie zapominać o naszych motywach! — wołał M’Turk.
— Jestem pewny, że jęczałbym teraz w bidefordzkim kryminale, wierzcie mi. Prawdę mówiąc, by zacytować wyrażenie rektora w pewnej drobnej sprawie, o której postanowiliśmy zapomnieć, uderza mnie to jako krzycząca niesprawiedliwość... Z czego się śmiejecie, młodzi grzesznicy? Może to nieprawda? Nie przyszedłem tu po to, żeby się ze mnie naśmiewano. Wstąpiłem do tej otchłani wszelkich nieprawości po to tylko, aby znaleźć kogoś, kto by chciał iść ze mną kąpać się do Pebbleridge. Ale widzę, że nikomu ani w głowie!
— Jak to nie? Przeciwnie! Proszę chwileczkę poczekać, Padre-sahib! Weźmiemy tylko ręczniki i nous sommes avec vous.

∗             ∗