Strona:Rudyard Kipling - Stalky i spółka (tłum. Birkenmajer).djvu/193

Ta strona została przepisana.

Numery parzyste pozostają na miejscu. Tak. Teraz: Pochyl się naprzód — raz — dwaaa...
Ciążki podnosiły się i opadały, zderzały się i rozlatywały się jak jeden. Chłopcy mieli w tym trudnym ćwiczeniu wprawę.
— Bardzo dobrze. Będzie mi naprawdę przykro, jak który z was znowu zacznie być punktualny. Spo — kojnie po — ło — żyć ciążki na miejscu. Spróbujemy trochę zwykłej musztry.
— Co za nudy! Na pamięć już umiem tę musztrę!
— Byłby wstyd, gdybyś jej pan nie umiał, panie Corkran! A mimo to nie jest to bynajmniej tak łatwa rzecz, jak się zdaje.
— Załóżmy się o szylinga, Foxy, że potrafię tak samo dobrze poprowadzić oddział jak i wy.
— Potem zobaczymy. A teraz spróbujcie sobie wyobrazić, że nie jesteście wcale jakimiś tam wiecznie spóźniającymi się marudami, lecz pół kompanią na placu musztry, a ja jestem oficerem, który tą pół kompanią komenderuje. Nie ma się z czego śmiać. Jeśli się wam poszczęści, większej części z was połowa życia zejdzie na musztrze, Zadajcie sobie trochę trudu, pokażcie, co umiecie. Bóg świadkiem i tak dość długo już was uczę...
Zrobili czwórki, maszerowali, zrobili wstecz zwrot w marszu, w lewo front, zachodzili wyciągniętym szeregiem poddając się zupełnie urokowi uregulowanego ruchu. Foxy słusznie powiedział: Uczyli się tego już długo.
Drzwi otworzyły się naraz i pokazał się w nich M’Turk prowadzący jakiegoś starszego pana.
Sierżant czuwający właśnie nad zachodzeniem nie zauważył ich.
— Nieźle! — mruknął. — Wcale nieźle, Mr. Swayne, podczas zachodzenia szarża na skrzydle markuje tylko krok. A teraz, Mr. Corkran! Pan mówi, że pan umie musztrę? Niech mi pan zrobi tę przyjemność, proszę objąć komendę i zmieniając od koń-