Było to na kilka dni przed wakacjami i egzaminami, a co jeszcze ważniejsze, przed wyjściem pisma licealnego, redagowanego przez Beetle’a. Podjął się tego zadania, ukołysany pochlebstwami Stalky’ego i M’Turka, a także stosownie do surowego prawa pracowni. Przystąpiwszy do dzieła spostrzegł, jak to już inni przed nim zauważyli, że gdy on pracował, przyjaciele krytykowali go. Stalky na pamiątkę Sponge’a przezwał jego pismo „Patriotą ze Swillingfordu“ — zaś M’Turk wyśmiewał jego język, zestawiając go złośliwie z językiem Ruskina i de Quinceya. Jedynie rektor interesował się wydawnictwem, ale także na swój sposób. Nic nie radząc ani nie odradzając oddał mu do zupełnej dyspozycji swą pachnącą cygarami bibliotekę, pełną brunatno oprawionych książek. Tu znalazł też Beetle wygodny, wyściełany fotel, srebrny kałamarz i mnóstwo piór i papieru. Znajdowały się tu całe stosy starych autorów dramatycznych, „Podróże“ Hukluyda, francuskie przekłady poetów rosyjskich, jak Puszkin i Lermontow; krótkie, dziwne, drażniące nowelki, pomieszane z ekscentrycznymi piosenkami autora nazwiskiem Peacock, Borrowa „Lavengro“; ciekawa książka, uważana za przekład poematu zatytułowanego, „Rubaiyat“, zdaniem rektora, niedocenionego jeszcze należycie, Były setki tomów poezyj: — Crashaw, Dryden, Aleksander Smith, L. E. L., Lydia Sigourney, Fletcher i jego „Wyspa szkarłatna”; Donne, „Faust“ Marlowe’a, Ossian (M’Turk przez trzy dni chodził jak pijany, kiedy mu go Beetle pożyczył); „Raj Ziemski“, „Atalanta w Calydonie“, wreszcie
Strona:Rudyard Kipling - Stalky i spółka (tłum. Birkenmajer).djvu/219
Ta strona została przepisana.
OSTATNI KURS