Strona:Rudyard Kipling - Stalky i spółka (tłum. Birkenmajer).djvu/220

Ta strona została przepisana.

Rossettii — aby wymienić tylko parę nazwisk. Czasami rektor, wpadłszy pod pretekstem cenzurowania pisma, czytał Beetle’owi to ten, to ów urywek z jakiegoś poety otwierając mu nowe horyzonty. To znów, oddychając powoli, z oczami na pół zamkniętymi nad swym cygarem, opowiadał mu o wielkich ludziach żyjących i dziennikach dawno już pogrzebanych a założonych przez nich w czasach ich buntowniczej młodości; o latach, kiedy te planety były małymi, dopiero rozżarzającymi się gwiazdami, szukającymi sobie miejsca w niemierzonej obojętności ludzkiej, zaś on, rektor, znał ich wszystkich jako młodych ludzi. Oczywiście, praca była w takie dni pod psem, a Beetle, z głową pełną nowych miar wierszowych i różnych historyj, zwierzał się ze wszystkiego tylko jednemu jedynemu M’Turkowi na piaszczystym wybrzeżu morskim, krocząc wyniośle dokoła tkwiącego w piachach galeonu wielkiej armady i krzycząc i przemawiając wierszami do długich języków fal morskich.
Skutkiem wypróbowanej nieufności dyrektora klasy przez trzy ostatnie kursy pominięto ich przy mianowaniu prefektów. Stopień ten, należny zasłudze, równocześnie dawał zaszczytne prawo noszenia laski, a czasem, z pewnymi zastrzeżeniami, swobodę używania jej.
Ale — mówił Stalky — jak o tym pomyślę, to muszę powiedzieć, że dzięki temu, iż nas pominięto, daliśmy szóstej w przeciągu roku taką szkołę, jak nikt przez siedem lat.
Z dumą dotknął swej szyi. Okalał ją wysoki sztywny kołnierzyk, jaki stosownie do zwyczajów mieli prawo nosić tylko uczniowie szóstej klasy. Uczniowie szóstej klasy widzieli ten kołnierzyk i nie mówili nic. Jeszcze rok temu Kicia Ebenezar, a choćby Dick IV kazaliby im do pięciu minut zdjąć to chomąto, inaczej... Ale tegoroczna szósta klasa składała się głównie z młodych celujących uczniów, protegowanych przez dyrektorów domów i zbyt