Strona:Rudyard Kipling - Stalky i spółka (tłum. Birkenmajer).djvu/57

Ta strona została przepisana.

— Jak Boga kocham! — wykrzyknął rzucając się na jedzenie. — Któż to funduje, Stalky?
Było tylko miesiąc do końca kursu, skutkiem czego w pracowniach od tygodni już panował blady głód.
— Ty! — rzekł pogodnie Stalky.
— Bodaj cię jasny piorun! Z pewnością zastawiłeś moje niedzielne portki!
— Nie irytuj się!... Tylko zegarek.
— Zegarek! Zgubiłem go — przed paru tygodniami za Burrows, kiedyśmy próbowali wystrzelić starą przybitkę — wtedy, co to nam pistolet rozerwało...
— Zegarek wypadł ci z kieszeni (jesteś cholerycznie roztargniony, Beetle) i M’Turk i ja przechowywaliśmy go dla ciebie. Nosiłem go przez tydzień, a tyś nawet nie zauważył. Dziś po południu zaniosłem go do Bideford. Dostałem trzynaście szylingów i siedem szóstek. Tu masz kartkę z lombiku.
— Dziwnie gładko to u was idzie! — rzekł Ebenezar spoza góry kremu zmieszanego z marmoladą, ujrzawszy, że Beetle, uspokojony co do swych spodni niedzielnych, nie okazuje ani zdziwienia, ani nawet żalu. Za to M’Turk wpadłszy w pasję zawołał:
— Tyś mu oddał kartkę, Stalky? Zegarek zastawiłeś? Ty podłe bydlę! A zeszłego miesiąca toście mój wraz z Beetle’em sprzedali! Ani nawet nie powąchałem żadnej kartki!
— To co innego! To było dlatego, żeś ty zamknął na klucz swój kufer i myśmy prawie pół popołudnia stracili na odbijaniu go. Widzisz M’Turk, gdybyś się był zachowywał jak porządny człowiek, też byśmy zegarek zastawili.
— Jak babcię kocham! — wykrzyknął Ebenezar. — Wy jesteście komuniści! W każdym razie — dziękczynienia dla Beetle’a.
— To niesprawiedliwość — odezwał się Stalky — bo przecie cała robota z zastawieniem zegarka spadła na mnie. Beetle nawet nie wiedział, że ma zega-