Strona:Rudyard Kipling - Stalky i spółka (tłum. Birkenmajer).djvu/79

Ta strona została przepisana.

mogę się wprawdzie mylić — ale niedawno temu jeszcze...
— Przed pięciu laty! — wtrącił Beetle z oburzeniem.
King zmarszczył brwi:
— Jeden z was miał nawet przydomek śmierdziela wodnego. Tak jest, śmierdziela wodnego. Bał się wody. A teraz, mówicie, pragniecie się umyć? Bardzo słusznie. Czystość nigdy nie szkodzi ani młodzikom w waszym wieku... ani ich klasie. A teraz do rzeczy.
To mówiąc wziął listę nazwisk.
— W jaki sposób mogłeś naraz zgłupieć do tego stopnia, żeby mu odpowiadać! — wyrzucił ze złością M’Turk, kiedy szli ku łazienkom na wybrzeżu.
— To niesprawiedliwość — przypominać mi, że się bałem wody, gdy byłem w pierwszej klasie. Mikrusy zawsze boją się wody, póki nie umieją pływać.
— I cóż z tego, ośle głupi; ale on zobaczył, że ci tym dojechał. Nigdy nie trzeba odpowiadać Kingowi.
— Kiedy, Stalky, to była niesprawiedliwość!
— Jak Boga mego, jeśli ty po sześciu latach pobytu tutaj myślisz jeszcze, że znajdziesz tu sprawiedliwość, słowo daję, jesteś skończonym idiotą.
Kilku idących do kąpieli chłopców z domu Kinga okrzyknęło ich błagając, aby się umyli — dla honoru swej klasy.
— Oto skutki głupkowatych rozmów z Kingiem! — rzekł Stalky. — Tym bęcwałom nigdy w świecie nie przyszłoby coś podobnego na myśl, gdyby im ktoś nie podsunął. Teraz będą się tym bawili całymi tygodniami, Udajcie, że nie słyszycie.
Uczniowie Kinga zbliżyli się, krzyknęli jakieś przezwisko, po czym odeszli pod wiatr, zatykając z przesadą nosy.
— Fajno! — stwierdził Beetle. — Wkrótce zaczną mówić, że cała nasza klasa śmierdzi.
Kiedy trzej przyjaciele porozpinani, z mokrymi włosami i spragnieni pokoju wrócili z kąpieli do do-