Strona:Rudyard Kipling - Stalky i spółka (tłum. Birkenmajer).djvu/80

Ta strona została przepisana.

mu, proroctwo Beetle’a spełniło się aż zanadto prędko. W kurytarzu wybiegł naprzeciw nich mikrus — nędzny mikrus z drugiej przygotowawczej — który podał im wysunięty daleko przed siebie, zawinięty starannie w papier kawałek mydła, „z ukłonami od klasy pana Kinga“.
— Stój! — zawołał Stalky stawiając natychmiast czoło atakowi. — Kto cię przysłał Nixon? Rattray i White? (Dwaj wielcy z domu Kinga.) Dziękuję. Odpowiedzi nie będzie.
— Te głupie żarty są wstrętne! — jęknął M’Turk. — Co to ma znaczyć? Co w tym jest śmiesznego?
— To będzie już trwało aż do końca roku, możecie być pewni! — potrząsnął Beetle głową ze zmartwioną miną.
On sam nieraz przeciągał żarty aż do ostateczności.
W przęciągu kilku dni w liceum rozpowszechniło się przekonanie, że chłopcy z klasy Prouta nigdy się nie myją, skutkiem czego szerzą dokoła siebie nieznośny odór. Mr. King raczył się olśniewająco w klasie uśmiechnąć, widząc, jak jeden z jego uczniów odsuwa się od Beetle’a z pewnymi ruchami.
— Zdaje się, że jesteś dotknięty jakąś niemocą, mój kochany Beetle, dlaczegożby bowiem Burton starszy obawiał się dotknąć cię, że się tak wyrażę; rąbkiem swej sukni? Wyznaję, wciąż jeszcze nie rozumiem. Czy który z was nie raczyłby mnie oświecić?
Rozumie się, pół klasy go oświeciło.
— To nadzwyczajne! Niesłychane! A zresztą — każda klasa ma swe tradycje, do których za nic na świecie nie chciałbym się wtrącać. Co do nas — to nasz nałóg stanowi mycie się. Dalej — Beetle! Od Jughurta tamen i — o ile to nie przekracza twoich sił — unikaj zgadywania w zbyt jaskrawy sposób!
Klasa Prouta szalała z gniewu, ponieważ chłopcy Macréi i Hartoppa przyłączyli się do klasy Kinga