Strona:Rudyard Kipling - Zwodne światło.djvu/12

Ta strona została skorygowana.

mywała naboje, główka podniesiona do góry miała być wyrazem odwagi.
Dick pośpieszał za nią z niedużym rewolwerem w ręku.
Od dawna już bowiem doszli do przekonania, że strzelanie jest im niezbędnie do życia potrzebne. Po długich więc namysłach Dick, mocą drobnych oszczędności, praktykowanych z istnem zaparciem się siebie, odłożył siedm szylingów i sześć pensów, za które nabył źle zbudowany belgijski rewolwer. Maisie zdołała przynieść do spółki pół korony tylko; za sumę tę więc zakupiono sto ładunków.
— Tobie łatwiej oszczędzić cośkolwiek — tłómaczyła. — Nie dbasz wcale o łakocie, mnie zaś tak ciężko obyć się bez nich. Zresztą... zresztą rewolwer to rzecz chłopca.
Dick sarkał trochę, lecz niemniej zdobył broń wymarzoną; teraz zaś szli ją wypróbować po raz pierwszy. Strzelanie z rewolweru nie leżało bynajmniej w planie codziennych ich zajęć, w szeregu zatrudnień, dozwolonych przez tę, która najniewłaściwiej obojgu sierotom matkę zastępowała.
Chłopiec od lat sześciu już był pod jej opieką. Przez czas ten stosunek ich wzajemny jej tylko przynosił korzyści. Przyswajając sobie bowiem fundusz, przysyłany na drobne