wydatki jego i na ubranie, dawała mu zamiast pobłażania i miłości, której dziecko oczekiwało, najpierw niechęć, a później wstręt i niewytłómaczoną niczem nienawiść. Być może, iż czyniła to więcej bezmyślnie, niż z chęci dokuczenia mu; była to bowiem wdowa w pewnym już wieku, zajęta głównie powtórnem wydaniem się za mąż; niemniej jednak postępowanie takie przynosiło Ryszardowi szkodę rzeczywistą. Tam bowiem, gdzie chłopiec, wzrastając, szukał współczucia, gdzie trzeba było słowa życzliwego, spotykał szyderstwo tylko.
Ponieważ nieduże gospodarstwo mało zabierało jej czasu, godziny więc wolne od zajęć poświęcała tak zwanemu domowemu wychowaniu Ryszarda. Główną w tem pomocą miała jej być religia, uformowana po większej części według własnych pojęć, a poparta badaniem Pisma Świętego. Jeżeli w chwilach podobnych nie była sama z Dicka niezadowolona, natenczas starała się przekonać chłopca, że ma on ciężkie rachunki do załatwienia ze swoim Stworzycielem. Dzięki taktyce tej, stale względem dziecka przybieranej, Dick nauczył się mieć taki sam wstręt do Boga, jakiego doznawał na widok pani Jennett.
Warunki podobne nie mogły wpływać dodatnio na rozwój młodego umysłu. Odkąd
Strona:Rudyard Kipling - Zwodne światło.djvu/13
Ta strona została skorygowana.